Projekt 5 podstawowych elementów letniej garderoby | 5 basic elements of summer wardrobe project

/
1 Comments

Szyjesz czy nie, wiosna to dobry moment, żeby spojrzeć krytycznie na swoją letnią garderobę. Doesn't matter if you sew or not – spring is a perfect moment to critically evaluate the contents of your wardrobe.

Spędziłaś właśnie kilka miesięcy w długich spodniach, grubych rajstopach i pod warstwami swetrów. Niedługo z radością (a może wręcz przeciwnie…?) zaczniesz zastępować te elementy lżejszymi rzeczami, ale zanim to zrobisz, warto krytyczne przyjrzeć się temu, co mamy w szafie.

Kiedy mieszkałam w klimacie umiarkowanym, letnia ubrania nigdy nie były moim priorytetem. Właściwie nie miałam typowo letniej garderoby – składały się na nią rzeczy, które zakładałam także w chłodniejszych miesiącach (zazwyczaj jako jedną z warstw bardziej skomplikowanej konstrukcji), a które były na tyle lekkie, że dawały się nosić przy upałach. Moje sukienki zimą nosiły się z grubymi rajstopami, tiszerty dogadywały się z kardiganami, a koszule chowały pod swetrami. Szortów miałam jedną parę i sięgałam po nią tylko w ostateczności.

Mieszkając w Arizonie (o mieszkaniu na pustyni szerzej opowiadałam tutaj), letnie ubrania noszę przez dziewięć miesięcy w roku, więc – chcąc nie chcąc – zaczęłam i szafę, i siebie oswajać z tym stanem rzeczy. Powoli odwracam proporcje – ograniczam liczbę swetrów, jeansów i mięsistych sukienek na rzecz batystów, woalów, bawełny koszulowej i lnu. Od miesiąca trwa już moje trzecie arizońskie lato (tak, pierwsze 30C przyszło jeszcze w lutym), a ja wciąż jeszcze nie jestem zadowolona z zawartości mojej szafy.

Prace nad zmianą takiego stanu rzeczy zaczęłam od zrobienia listy cech mojego stylu:

  1. Kocham wzory i kolory, ale z umiarem: staram się ograniczać tylko do jednego wzorzystego elementu w danym stroju.
  2. Chętnie podkreślam zgrabną talię, ale za to niechętnie eksponuję szerokie biodra i dość masywne uda.
  3. Nie lubię odkrytych ramion i głębokich dekoltów.
  4. I generalnie wolę rzeczy dziewczęce, nie kobiece.
  5. Nie akceptuję poliestru i akrylu (wyjątkiem jest odzież sportowa).
  6. Rzadko zestawiam luźną górę z luźnym dołem (raczej wolę kontrast luźna góra – dopasowany dół albo na odwrót).
  7. Obcasy zakładam tylko w wyjątkowych okolicznościach (i to nie tylko dlatego, że mam 174 cm wzrostu).
  8. Czarne rurki są rozwiązaniem każdego problemu.   zapomnij przy upale
  9. Uwielbiam warstwy (każdy strój staje się lepszy, jeśli można do niego dodać kardigan, bluzę, płaszcz, etc.).   jak wyżej

Przygotowałam też drugą listę – obserwacji poczynionych minionego lata:

  1. Noszę głównie proste zestawienia: tiszert/bluzka + spódnica/szorty, sukienka.
  2. Mam ograniczone możliwości w budowaniu powyższych zestawów – brakuje mi jednokolorowych elementów (bo unikam zestawiania wzorów z wzorami).
  3. Im luźniejsza góra, tym lepiej. W związku z tym rzadko noszę większość sukienek, bo wszystkie są w podobnym stylu: dopasowana góra, luźna spódnica.
  4. Nie najlepiej czuję się w szortach, ale bez nich nie da rady.
  5. Noszę coraz więcej koszul z długim rękawem, żeby chronić się przed słońcem. 

Łącząc obie listy, uznałam, że największe braki odzieżowe mam w podstawie i to, co powinnam do szafy dodać, to gładkie, proste elementy w neutralnych kolorach. Prosta obserwacja, prawda? A jakże istotna. W ciągu najbliższych tygodni zamierzam zatem uszyć minimum pięć rzeczy, które uzupełnią luki.

  1. luźna bluzka o linii A
  2. szorty z wysokim stanem, rozsądnej długości
  3. sukienka zebrana w talii, ale luźna
  4. spódnica o linii A, z zakładkami
  5. długie, luźne spodnie z lnu
Uważam, że jest to lista na tyle uniwersalna, że powinna stanowić podstawę każdej letniej garderoby. Zachęcam cię do przyłączenia się do mojego projektu – zastanów się nad swoim stylem, przejrzyj szafę, zrób listę braków i je uzupełnij! A może właśnie, zmotywowana wiosną i ruchem slow, wyrzuciłaś trzy czwarte swojej szafy i zamierzasz zastąpić je kilkoma podstawowymi ubraniami? Tym lepiej! Na blogu i na moim Instagramie będę na bieżąco relacjonować postępy w szyciu i poziomie satysfakcji. Dołącz do mnie, tagując zdjęcia #5basicsummerpieces oraz #tuulikkiathome.

No, to do roboty! :)




Probably you've just spent a few months wearing almost exclusively long pants, thick tights and layers of sweaters. Soon you'll start to replace it with lighter garments, but before you do it, it's worth it to have a closer look at them.

Back when I lived in central Europe, summer clothing wasn't ever my priority. Actually I didn't really have a typical summer wardrobe – it consisted mainly of garments that otherwise I would wear also during the colder months (usually as one of the layers of a more complicated construction) and which were light enough to be worn in hot weather. I used to have only one pait of shorts and I wasn't particularly keen on putting them on.

Living in Arizona, though, I wear summer clothing for nine months of the year, so – volens nolens – I've begun to make both me and my wardrobe accustomed to that fact. I've been trying to switch the proportions – I've limited the number of sweaters, jeans and thick dresses in favor of cotton lawns, voiles, shirting and linen. My third Arizonian summer has already begun (yes, the first 30C came already in February), but I'm still not fully in agreement with the contents of my wardrobe. 
I started the process of changing that by describing my personal style:


  1. I love patterns and colours, but I'm trying to not overdo it: I always wear only one patterned piece at a time.
  2. I willingly stress my slim waist, but rather avoid exposing wide hips.
  3. I don't like naked shoulders and deep cleavage.
  4. And generally prefer more girly than female outfits.
  5. I don't accept polyester and acrylic (unless it's active wear).
  6. I rarely combine loose-fitting top loose-fitting lose bottom (I prefer contrasts: loose top, tighter bottom, or the other way round).
  7. High heels only for special occasions (not only because I'm 174 cm tall).
  8. Black skinny jeans solve all problems. forget it when it's so hot
  9. I love layers (every outfit can is better with the addition of a cardigan, blazer, coat etc.) see above


I made also a second list of my observation from the last summer:

  1. I wear mostly simple outfits: t-shirt/blouse + skirt/shorts, dress.
  2. My options in building sets like that are limited – I lack monocolour pieces (since I avoid combining patterns with patterns).
  3. The looser the top, the better. So I rarely wear my favourite dresses, because they have a similar cut.
  4. I don't really like shorts, but there is no way around wearing them.
  5. I wear more and more long-sleeve shirts to protect my skin from the sun.

Combing both list helped me decide, that what I need the most is simple, plain pieces in neutral colours. Simple observation, right? Yet very important one. So in the following weeks I'm planning on making at least five garment to patch the holes.


  1. loose-fitted, A-line blouse
  2. high-waist shorts
  3. dress gathered at waist, but loose-fitted
  4. A-line, pleated skirt
  5. long, loose-fited linen pants

I think this list is universal enough to be a basis of everyone's summer wardrobe. I encourage you to join my project – think about your style, go through your closet, make a list of what you need and then just make it! Or maybe you feel motivated by spring and the slow movement to throw away three quarters of your closet and replace it with a few simple pieces? Even better! Here and on my Instagram I will keep reporting my progress in sewing. Join me, by using hashtags #5basicsummerpieces and #tuulikkiathome. 

So, let's do it! :)



You may also like

1 komentarz:

  1. Ostatnie upalne lato nauczyło mnie, że nie masz nic nad jedwabną lub lnianą sukienkę. Najlepiej luźną, ale zebraną w pasie. Z jakimś marszczeniem przy dekolcie, żeby nie wydało się, że w tak ekstremalnych warunkach termicznych nie noszę stanika:> To sprawdzało się u mnie najlepiej. Może uda mi się jakąś popełnić to dołączę do akcji:)

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.