O mnie

Uwielbiam szyć z kolorowych i wzorzystych materiałów. Uwielbiam też swój arizoński ogródek oraz gotowanie tego, co w tym ogródku wyrosło. Na co dzień marzę, żeby zostać bohaterką filmu Wesa Andersona.
Jak zapowiadałam, uszyłam kolejną torbę. Paski w niebieskościach z granatową podszewką, dwie kieszonki. Jest obszerniejsza niż moja, zmieszczą się w niej nie tylko szersza i trochę bardziej heavy duty mata, ale pewnie też ręczniczek albo jogaciuchy.
Właśnie wszyłam pierwszą w życiu i w dodatku własną metkę. Jakie to miłe uczucie. A do czego wszyłam, pokażę w najbliższych dniach. Just now I have sewn in my first ever label. Moreover, it's my own! What a nice feeling.
Jako że trzy razy w tygodniu dosłownie chodzę na jogę, a taszczenie pod pachą wściekle pomarańczowej maty jest niezbyt wygodne i przyciąga niepożądane spojrzenia, postanowiłam uszyć torbę.
Remedium na frustrację szyciową? Nowe tkaniny i nowe projekty. Zgodnie z tą myślą przywlokłam dzisiaj do domu stosik materiałów.
Dzisiaj udzieliłam sama sobie lekcji pouczającej a bolesnej. Najwyraźniej dolna część mojego ciała jest o rozmiar (a może nawet rozmiar i pół!) większa od części górnej. Sczeźnij, odrysowywanie wykroju według przyzwyczajeń. Próbuję się pocieszać, że może to projektant modelu #129 z
Z miejsca zakochałam się w tym materiale. I od razu wiedziałam, że nadaje się tylko na lekką, niezbyt poważną, może trochę pin-upową sukienkę. „Burda” 07/2012 podała pomocną dłoń, przedrukowując oryginalny wykrój z lat 50. (swoją drogą, przeraża mnie rysunek modelki z
Kocham kieszenie, i to we wszystkich możliwych częściach garderoby; gdyby to tylko miało jakiś sens, zamontowałabym je i w majtkach. Nawet moja sukienka na ślub* miała kieszenie, żeby w razie potrzeby mieć gdzie wetknąć stremowane ręce. W związku z tym chyba